Od zera do bohatera

Zastanawiasz się czasem, co sprawia, że do pewnych książek masz ochotę powrócić, a inne odkładasz z westchnieniem ulgi? Czy to fabuła (za pierwszym razem może nawet zaskakująca)? Czy raczej sposób narracji? Powodów może być kilka, ale jestem pewna, że na czele listy spora część czytelników umieściłaby ciekawie wykreowanych bohaterów. 
Dla większości piszących powieści żadne to odkrycie. Niektórzy godziny potrafią spędzić na wymyślaniu całego życiorysu swego protagonisty. Antagonisty zresztą też - w końcu autor powinien wiedzieć, dlaczego przeciwnik zszedł na drogę zła albo przynajmniej ma zupełnie odmienne cele niż główny bohater. Inni zdają się na swoje wyczucie lub też tworzą postacie w trakcie pisania. Metody są różne. Efekty często również. 

Interesujący bohaterowie byli zawsze dla mnie jednym z priorytetów, kiedy pojawiał się nowy pomysł na powieść. Bez nich pisanie nie dawałoby mi przyjemności, a akcja wlokłaby się niemiłosiernie. Często to właśnie oni sprawiali (i sprawiają nadal), że mam ochotę wystukiwać kolejne zdania na klawiaturze. Zaskakująco często również staję się dzięki nim bardziej obserwatorem i kronikarzem wypadków niż ich świadomym twórcą. Być może znasz ten stan, gdy coś sobie planujesz, ale postacie zachowują się kompletnie nieprzewidywalnie i robią to, co same chcą. Dla mnie takie momenty są niezwykłe, odrobinę stresujące i cudowne zarazem. Oznaczają bowiem, że bohaterowie przestali być papierowi, a zyskali osobowości.

Na moim blogu chcę podzielić się własnymi spostrzeżeniami dotyczącymi właśnie kreowania bohaterów. Do tej pory nie znalazłam satysfakcjonującego mnie w tym zakresie źródła inspiracji, więc sama postanowiłam je stworzyć. Nazwałam ten cykl: "Od zera do bohatera" - bo na początku zwykle nie ma nic, a potem poprzez pomysł i jego rozwijanie dochodzimy do kompletnej postaci. 
Jeśli po lekturze któregoś z wpisów zechcesz podzielić się swymi refleksjami, z góry dziękuję.


1. Od czego zacząć?
2. Czy Twój bohater wypełnia swoje postanowienia noworoczne?